poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Smerfowy Tag

Dawno nie było żadnego Tagu, więc dziś przychodzę do Was razem z gromadą niebieskich ludzików mojego dzieciństwa! :) Inspirację do zrobienia tego tagu znalazłam na blogu Wirtualna Kultura. Bez większych wstępów rozpocznijmy! :)

Smerf Śpioch - Wybierz książkę, podczas której czytania prawie zasnęłaś


Moim Smerfem Śpiochem są "Przygody Tomka Sawyer'a". Pamiętam z podstawówki, że nie lubiłam tej lektury i czytałam ją nieskończenie długo. :)


Smerf Laluś- Wybierz postać, która dba o swój wygląd



Pierwszą postacią, która przyszła mi do głowy jest Magnus Bane, czarownik z powieści Cassandry Clare. Magnus dba o swój wygląd nadzwyczaj starannie, jest niezwykle oryginalny i ekstrawagancki. 


"Czym się zajmujesz? -spytała kobieta.
-Różnymi rzeczami -odparł Magnus.
-Modą? Wyglądasz, jakbyś pracował w branży mody.
-Nie -odparł. - Ja jestem modą."
~Kroniki Bane'a



Smerf Zgrywus - Wybierz postać, która robi kawały i ciągle się wygłupia


Rudowłosi bliźniacy, którzy przez całą serię Harry'ego Potter'a rozśmieszali nas do łez.  Od początku ich lubiłam i na w ostatniej części po pewnym nieszczęśliwym wypadku byłam zrozpaczona, ze ta dwójka już nie jest dwójką... 
"Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego"
~"Harry Potter i Więzień Azkabanu"


Smerf Ważniak- Wybierz postać, która kocha książki


Wybieram Tessę Grey z trylogii "Diabelskie Maszyny". Kocha książki, są dla niej źródłem wiedzy, azylem, przyjemnością. Pamiętam, że w jej pierwszej rozmowie z Willem, podczas ucieczki przed demonami zapytała : "A co z moimi książkami?!". Kto myśli o książkach w czasie ucieczki przed zagrożeniem? Prawdziwy miłośnik literatury.

"Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami -stwierdziła Tessa.- I z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi."


Smerf Harmoniusz- Wybierz postać, która lubi śpiewać lub dobrze śpiewa


Chyba już każdy zna, albo przynajmniej słyszał o piosence "Hanging Tree". Katniss Everdeen śpiewała tak pięknie, że aż ptaki milkły by posłuchać jej głosu. Nie przyznawała się do tego, ale taka była prawda.

"Kiedy śpiewa, każdy ptak cichnie, aby posłuchać"


Smerfetka- Wybierz ulubioną postać żeńską


Nienawidzę kiedy ktoś każe mi podjąć tego typu decyzje. Jest tyle cudownych postaci. Hmmm.... Wybiorę Celaenę Sardothien. Z zewnątrz jest zimną Zabójczynią Adarlanu, a w środku kryje się miłośniczka książek, dobra przyjaciółka, młoda dziewczyna, która jest niezwykle inteligentna i samodzielna. Choć Cealena ma się nijak do Smerfetki, to jest moją ulubioną postacią żeńską.

"-Masz straszne blizny- rzekł cicho.
Zabójczyni oparła dłoń na biodrze i podeszła do drzwi garderoby.
-Wszyscy mamy blizny, Dorian. Jedyna różnica polega na tym, że moje są bardziej widoczne od innych."
~"Szklany Tron"


Jakim byłbyś Smerfem, jakie było by Twoje imię i osobowość?

Ja? Pewnie byłabym Smerfem Organizatorem. Zawsze zgłaszam się do prowadzenia jakiegoś projektu, wszystko przygotowuje i organizuję. Sprawia mi to przyjemność, a najbardziej lubię patrzeć na rezultaty mojej pracy ;) 

Tak przedstawia się mój Smerfowy Tag :) Mam nadzieję, że się Wam podobał :) 
Do wykonania tego tagu nominuję
Autorkę bloga Book of Me World
I tych wszystkich, którzy chcieli by go wykonać :)
Prześlijcie w komentarzu linki,a z chęcią zobaczę wasze Smerfy! :) 

Aglo

wtorek, 7 kwietnia 2015

Jak utonąć w muzyce, komiksach i TYM kimś? - recenzja "Eleonor i Park"

autor- Rainbow Rowell
tytuł- "Eleonora i Park"
rok wydania- 2015
wydawnictwo- Otwarte, seria Moondrive
liczba stron- 356

Człowiek jest nietypowym stworzeniem. Owszem składa się z takich przyziemnych rzeczy, jak skóra, mięśnie i kości. Choć jest taki stan, który zupełnie zmienia człowieka. Pod jego wpływem już nie jesteś tylko ciałem. "Sprawiał, że czuła się jak coś więcej niż suma swoich części."Jedni twierdzą, że to "coś" jest bardzo niebezpieczne, a inni nie mogą bez tego żyć. Ten stan to miłość. Czy czeka on każdego? Nie wiemy, ale czytając książkę Rainbow Rowell marzymy o tym całym sercem.

Eleonora jest... inna. Nie, nie inna, lecz unikatowa. "Eleonora miała rację- nigdy nie wyglądała ładnie. Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje." Ubiera się nietypowo, krawaty we włosach, za duże koszule, tony naszyjników i do tego wszystkiego jej włosy, wściekle rude. Najstarsza z piątki rodzeństwa, mieszka z rodziną, w małym domu. Nie wiedzie im się najlepiej. Jej kontakty z matką pogorszyły się po pewnych niepokojących wydarzeniach z ojczymem. Eleonora musi dbać sama o siebie. 
Twardo stąpa po ziemi. Uważa Romeo i Julię za bogate dzieciaki, które dostawały wszystko co chciały. Pięknie recytuje poezje. Jej życie jest jak jeden wielki sztorm, aż do momentu, gdy spotyka Parka. Dziwny Azjata. "Była niemal pewna, że jest Azjatą. Ale trudno było stwierdzić na pewno. Miał zielone oczy. I skórę koloru słoika z miodem oglądanego pod słońce." Ubiera się na czarno, ciągle słucha muzyki na Walkmanie i czyta komiksy. Trzyma się z boku. Oboje całkiem rożni, ale czy na pewno? 
Wszystko zacznie się od tego nieszczęsnego autobusu. Dwójka szesnastolatków siedzących koło siebie w busie, z każdą podróżą będą bardziej połączeni. Pierwsze uczucie. 

Dawno nie czytałam takiej książki. Niepozorna, a kryjąca w sobie coś wielkiego. O miłości, o radości, o niepewności. Od kiedy usłyszałam, że "Eleonora i Park" ukaże się w Polsce, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Nie zawiodłam się! :) Jest to oryginalna historia o pierwszej miłości pod koniec lat 80`. Można powiedzieć, iż nie ma tam jakiś nie wiadomo jakich fajerwerków, ale czy one zawsze są potrzebne? W tej konkretnej powieści, tylko by przeszkadzały. Eleonora i Park, pomimo rzeczy które ich dzielą po woli do siebie docierają. Od początku wiemy, że z niepozornego zerkania przez ramię na komiksy zrodzi się uczucie i to nie byle jakie. "Chciała się w nim zatracić. Chciała się wokół niego owinąć, jak opaska uciskowa. Gdyby mu pokazała, jak bardzo go potrzebuje, pewnie uciekłby daleko." Każde z nich ma w swoim życiu góry do pokonania. Eleonora nie ma łatwego domu. Mieszka w nim, ale nie czuje się jego częścią. Park, który jest zawsze nie taki jak ojciec by chciał, zawsze zbyt na boku, zbyt ... Wszystko się zmienia gdy tych dwoje się spotyka. Podoba mi się zarówno charakter jego jak i jej. 
Autorka bardzo dobrze i powoli poprowadziła tą historię. Zarówno pierwszy jak i drugi plan jest wykreowany tak, aby czytelnik poczuł się jakby tam był. Oglądamy wszystkie wydarzenia z punktu widzenia raz Parka, raz Eleonory. To dobry zabieg, bo pozwala się zbliżyć po równo do obojga. 

Książka ewidentnie o miłości, tej pierwszej tej najdelikatniejszej. Zakochałam się w niej. Polecam wam ja gorąco, bo warto. Jeśli szukacie przyjemniej książki z poruszającym serce zakończeniem, to "Eleonora i Park", są dla was.

sobota, 4 kwietnia 2015

Podsumowanie miesiąca Marzec

Wiosna! :)
Wiem, ze już kwiecień, ale wcześniej nie starczyło mi czasu, więc dopiero teraz przychodzę do was z podsumowaniem marca. Bez większych wstępów przejdźmy do książek! :)




"Eleonora i Park"
Rainbow Rowell
Książka bardzo mi się podobała. Nie jest to może dzieło najwyższej klasy, ale mimo wszystko jest w moich ulubionych! A recenzja już w drodze! 




"Sekrety"
Sara Shepard 
Książkę tę otrzymałam za wygraną w konkursie już jakiś czas temu, ale dopiero teraz ją przeczytałam. Świąteczne klimaty i fakt, że jej fabuła ma miejsce jakby po 4 części były dużym plusem! :) Wcześniej wspominałam wam, że mam już dość PLL, ale ten dodatek do serii mi się podobał :) 



"Miasto Kości"
Cassandra Clare
Przygoda z Nocnymi Łowcami nie jest dla mnie nowa. "Miasto Kości" przeczytałam już po raz drugi i na nowo zakochałam się w moich ulubieńcach :) 


"Wybacz mi Leonardzie"
Matthew Quick
Kocham Leonarda, kocham Quick'a, kocham tą książkę. ~ a recenzja (mam nadzieję) niedługo


"Kroniki Bane'a"
Cassandra Clare
Maureen Johnson 
Sarah Rees Brennan
Jestem wielką fanką Wysokiego Czarownika Brooklyn'u , to też nie mogłam nie przeczytać tych opowiadań. Były ciekawe, zabawne, wyjaśniały niektóre rzeczy i pokazywały nam nowe oblicza Magnusa. Krótko mówiąc: Jestem na TAK! :) 


A co wam udało się przeczytać w marcu? :)
Aglo

piątek, 13 marca 2015

Każdy może zdradzić każdego- recenzja "Czerwona Królowa"

autor- Victoria Aveyard
tytuł- "Czerwona Królowa"
wydawnictwo- seria Moondrive, Wydawnictwo Otwarte
rok wydania- 2015
liczba stron- 482

Świat podzielony na pół, ale te połowy wcale nie są równe. Pierwsza, ta większa, jest zwykła, to biedni ludzie, którzy ciężko pracują na swoje utrzymanie. Ci z nich, którzy nie mają zawodu trafiają do wojska. Czerwoni. Druga część społeczeństwa nie jest normalna. Mają oni niesamowite moce, Cieniści potrafią zaginać światło, Szeptacze wchodzą w ludzkie umysły, Wodniacy kontrolują wodę, a jest ich wielu więcej. To arystokracja, ci którzy są lepsi. Srebrni. Ale gdyby był ktoś o srebrnych mocach, ale czerwonej krwi? Ktoś inny?

"Mare Molly Barrow, urodzona 17 listopada 302 roku Nowej Ery, córka Daniela i Ruth Barrowów (...) Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska. Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże, przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania, to dopiero początek listy. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu. (...) A mimo to jest w tobie coś więcej. (...) Coś, czego nie mogę pojąć. Jesteś równocześnie Czerwoną i Srebrną. Ta osobliwość pociąga za sobą potworne konsekwencje, których nie jesteś w stanie zrozumieć."

Gdy Mare trafia na dwór króla jako służąca ma nadzieje, że rozpocznie nowe życie bez konieczności pójścia do wojska. Niestety nie wie, że to co ją czeka za murami Srebrnego świata, wcale nie będzie dla niej dobre. Srebrni odkryją jej moc. To przechyli szalę. W czasie gdy wśród arystokracji pojawi się czerwona dziewczyna, rozpoczną się działania Szkarłatnej Gwardii- ruchu oporu, który chce zakończyć panowanie Srebrnych. Jaką rolę w tym wszystkim odegra Mare?

Od dawna czaiłam się na tą pozycję. Tak na prawdę nie wiem co na to wpłynęło. Czy piękna okładka? Czy ciekawy opis z tyłu książki? Czy może piosenka, która "reklamuje" tą powieść? Nie wiem. Może była jedna przyczyna, a może wiele. W każdym razie wiem, że było warto. Książka na prawdę mi się podobała! Nigdy wcześniej nie słyszałam o Victorii Aveyard. Jak to możliwe? Sama nie wiem, bo autorka jest dokładnie w moim guście! Świat, który stworzyła jest bardzo ciekawy. Podoba mi się styl pisania autorki. Umie ona pisać o zwykłych rzeczach tak niesamowicie, że wydaje nam się to czymś niezwykłym. Akcja tocząca się w książce, ma w sobie coś wręcz magicznego, bo kiedy myślisz, że już wiesz co się za chwilę stanie, nagle świat przewraca się do góry nogami!


Oczywiście jak to w książkach dla młodzieży pojawia nam się trójkąt miłosny, choć nie taki oczywisty. Towarzysz Mare został wybrany i ona nie ma na to wpływu, ale czy to na prawdę aż tak źle? Z kolei ten drugi jest również ważny. Możecie myśl, że jest to kolejna historyjka miłosna z rodzaju: "Ach kocham ciebie, ale nie wiem czy chcę cie wybrać, bo kocham też tego drugiego!" - NIE! (No dobra może nie powinnam krzyczeć...) Te "związki" są bardziej subtelne, z resztą Mare nie ma za dużo czasu na romanse, na jej głowie spoczywa życie jej własne, rodziny, przyjaciela i wielu przypadkowych osób.

Czy coś mi się nie podobało? Niestety tak. Zakończenie. Może nie oto chodzi, ze było źle napisane, albo że było nie ciekawe lub łatwo do przewidzenia. Wręcz przeciwnie! Ja sobie ułożyłam w głowie coś pięknego, a tu nagle BUM! i wszystkie moje wyobrażenia i plany się rozpadły! Achhh jak ja tego nie znoszę kiedy autor robi mi coś takiego! Choć mimo wszystko nadal chcę czytać jego książki.

Podsumowując: Książkę zaliczam do ulubionych i bardzo ja wam polecam! :) Ale zanim zaczniecie czytać tą książkę zapamiętajcie moją radę:
"KAŻDY MOŻE ZDRADZIĆ KAŻDEGO"

a tutaj mam dla was piosenkę "The Red Queen". nie wiem jak wam, ale mi się bardzo podoba!



poniedziałek, 2 marca 2015

Podsumowanie miesiąca - LUTY

Cześć! :)
Dziś przychodzę do Was z podsumowaniem miesiąca. Niestety luty nie był owocny :( Byłam dwa razy chora, a że nie umiem czytać kiedy źle się czuję to przeczytałam mało. Trudno. Mam nadzieję, ze marzec okaże się lepszy pod względem książkowym. :)

"Love, Rosie"
Książka bardzo mi się podobała i zaliczam ją do ulubionych. Tu możecie przeczytać dłuższą relację KLIK

"Zostań jeśli kochasz"
Hmmm książkę przeczytałam po obejrzeniu filmu. Podobała mi się, ale szału nie ma. Bardzo przypadło mi do gustu połączenie wspomnień z teraźniejszością. Przepłynęłam przez tą książke bez większych emocji. 

"Córka dymu i kości" 
Tą książkę polecam :). Jest ciekawa, oryginalna i inna. Podoba mi się świeży pomysł autorki i wykonanie :) 

"Tak wygląda szczęście"
Lekka powieść, typowo wakacyjna. Nic nadzwyczajnego. Podobała mi się, ale nie uważam jej za coś co zapamiętam do końca życia. 

I to koniec :) A co wy przeczytaliście w lutym? Mam nadzieję, że Wam udało się przeczytać więcej, bo ja z moich książkowych dokonań nie jestem dumna :P

niedziela, 22 lutego 2015

Co znajdziemy na końcu tęczy? - recenzja "Love, Rosie"

autor- Cecelia Ahern
tytuł- "Love, Rosie"
wydawnictwo- Akurat
rok wydania- 2014
liczba stron- 512


Jedni twierdzą, że nasze życie jest z góry ustalone. Każde wydarzenie jest zaplanowane i ma swój cel. Są też tacy, którzy mówią, że życie jest splotem wypadków, jest nieprzewidywalne. Kto z nich ma rację? Nie wiadomo. Może po trochu i jedni i drudzy. Jedyne czego możemy być pewni, to fakt, iż nasze życie jest niepowtarzalne. Każdy z nas przeżywa tą przygodę na swój sposób. Każdy z nas ma swój scenariusz i swoich bohaterów. Czasem mamy tylko tą samą scenę, albo aktorów. Wątki naszych historii się przeplatają i składają na coś niesamowitego. Są jak nici, które tworzą piękną tkaninę. Czasem szarą i ponurą, a czasem kolorową i szczęśliwą. Zdarza się, że jest w kolorach smutku, żałoby, ale i miłości, dobroci. Może się nam wydawać, że ta tkanina jest strasznie zagmatwana i bezsensowna, ale to nie prawda. Takie wrażenia przez długi czas mieli Rosie i Alex, dwójka największych przyjaciół i bohaterów świetnej powieści Ceceli Ahern.

Historia zaczyna się w Szkole Podstawowej imienia Świętego Patryka w Dublinie, gdzie dwójka najbardziej nieznośnych, głośnych i nierozłącznych przyjaciół wchodzi w świat szkolny. Rosie i Alex są jak jeden człowiek. Spędzają razem mnóstwo czasu, uczą się bawią, kłócą i godzą, nudzą się i przeżywają przygody. Wszystko pięknie trwa, aż do niespodziewanego wyjazdu Alexa, który zmieni całe ich życie. Chłopak musi wraz z rodziną przeprowadzić się do Ameryki, z powodu awansu ojca. Przyjaciele z wielkim smutkiem rozstaja się, pozostawiając sobie obietnice, że będą w stałym kontakcie. Siedemnastoletnia Rosie zostaje sama w Irlandii oddalona o tysiące kilometrów od jedynego przyjaciela. Na szczęście niedługo wszystko ma wrócić do normy, bo dziewczyna postanawia, że studia rozpocznie w Bostonie i dołączy do Alexa. Wszystko się ułoży, a w Irlandii trzyma ja już tylko bal absolwentów. Niestety Rosie nie wie, ze skutki tego balu, zatrzymają ją tam na o wiele wiele dłużej. I tak od pamiętnej nocy po balu absolwentów, zaczniemy zapoznawać się z historią dwójki przyjaciół którzy wiecznie się mijają i nie mogą spotkać się w połowie drogi. 

O "Love, Rosie" jest ostatnio niezwykle głośno, a te wszystkie bębny, które grzmią o historii Rosie i Alexa wynikają z niedawno powstałego filmu. Za jego sprawą został również zmieniony tytuł z "Na końcu tęczy" na "Love, Rosie". Nie wiem co mogę powiedzieć o książce, żeby za chwilę nie zamilknąć z baku odpowiednich słów do opisania tej niesamowitej historii. Autorka stworzyła coś
absolutnie oryginalnego i niepowtarzalnego. Coś co łamie nam serce, a my mimo to chcemy więcej i więcej. Uzależniłam się od tej książki, od Rosie i Alexa i od ich historii. Cała powieść jest opisana w formie listów. Na pierwszych stronach czytamy małe liściki ze szkolnej ławki, potem listy, dokumenty, ogłoszenia, e-maile i SMS'y. Autorka przez ten cały czas chciała, aby wszystko było autentyczne, więc na początku, aż roi się od błędów ortograficznych. Wielokrotnie słyszałam opinię, że to bardzo przeszkadza i denerwuje, ale jakoś nie mogę się zgodzić, bo ja nie odczuwałam, żadnego dyskomfortu z tym związanego. Muszę za to przyznać, ze trochę się bałam rozpoczynać tą książkę. Nigdy nie czytałam powieści epistoralniej, pisanej listami, niestandardowej. Myślałam, że nie uda mi się wbić w historię, że nie znajdę kontaktu z bohaterami, że nie zrozumiem wszystkiego. Jak ja się myliłam! Pisarka tak umiejętnie posklejała te mniejsze i większe formy przekazywania informacji, że
nie miałam najmniejszego problemu z zaznajomieniem się z "Love, Rosie". Mogę nawet powiedzieć, że lepiej poznałam bohaterów i ich uczucie, bo wszystko co o nich wiem wypływało bezpośrednio z ich słów i opisów. Bardzo podobało mi się też to, że niektóre ważne informacje są nam z początku nie znane tylko ich cień miga nam miedzy słowami. Nie od razu dowiadujemy się o pracy Rosie, tylko czytamy listy jej rodziny, którzy wiedzą o co chodzi i dla nich jest to oczywiste, więc nie
powtarzają, tego samego. My, biedni czytelnicy, musimy czekać, aż wreszcie ktoś puści parę z ust!

Niektórzy mówią, że żeby czytać tą książkę trzeba przysłonić oczy na wiele rzeczy. Na przykład na główny fakt, aż tak częste mijanie się dwójki przeznaczonych sobie ludzi, którzy mieli ponad milion okazji, żeby powiedzieć sobie prawdę, ale o wszystkim ważyła minuta spóźnienia, jedno niewłaściwe słowo, lub zagubiony list. Ale spójrzmy na to z drugiej strony. Życie nie jest usłane różami, nie zawsze jest słodkie i różowe, a mimo to wierzymy we wszystko co z niego wynosimy. Każdy na pewno słyszał o spotkaniu dawno zaginionej córki z rodziną, o powrocie do zdrowia śmiertelnie chorego mężczyzny, o narodzinach dziewczynki, która nie miała prawa przeżyć. Jesteśmy świadkami małych cudów w życiu. Jedne są bardziej prawdopodobne, a inne mniej i nawet na te nietypowe zgadzamy się, bo chcemy wierzyć w cudy. Dlaczego by w takim razie nie uwierzyć w cud historii Rosie i Alexa? Wiecznie oddzielnych przyjaciół, którzy są blisko, ale nadal daleko? Jest jeszcze inna sprawa, która męczy niektórych czytelników. Nikt nie opisuje tak dokładnie tak wielu spraw w listach! Tylko drodzy malkontenci, musicie pamiętać, że historia ma miejsce przed Niesamowitą Erą Facebook'a i innych. Dzieje się w końcu XX wieku i na samym początku XXI w. Dlatego stwierdzam, iż wszystko jest możliwe, a te dość długie listy są samą esencją powieści.

Ich historia jest piękna i wartościowa. Mówi o unikalnej przyjaźni, niełatwej miłości, ale też o
trudnych chwilach. Kiedy czytamy opis książki, myślimy sobie: "Pfff kolejna historia dla nastolatków!". Nie prawda! Myślę, że "Love, Rosie" nadaje się dla wielu osób. Przez  większą część książki śledzimy dorosłych bohaterów, dlatego książkę polecam (minimalnie) starszym nastolatkom i wyżej. Jestem pewna, ze to dzieło trafi do serc dużego grona odbiorców. Cecelia Ahern napisała wzruszającą, poruszającą, wciągającą i wspaniałą książkę. Spotykamy w niej, rzeczy codzienne i nie. Widzimy rozstanie przyjaciół, ich kłótnie, piękne spotkania i zwariowane wyczyny. Czytamy o wypadkach, które wpływają na ich przyszłe życie. Ma w sobie coś prostego, co nadaje jej jeszcze więcej uroku.

Podsumowując: ja nie czytałam tej książki. Ja ją pochłonęłam, w całości i nie odwracalnie. Polecam ją, bo jest tego warta. Musicie ją przeczytać!

sobota, 31 stycznia 2015

Podsumowanie Miesiąca - STYCZEŃ

Styczeń był niezwykle leniwym miesiącem. Na początku długa przerwa, Trzech Króli, ferie i jeszcze choroba. To wszystko złożyło się na dużo czasu wolnego. A teraz przejdźmy do podsumowania! :)



Szklany Tron + Korona w Mroku
Boże... Szok... Ta książka jest na prawdę DOBRA! :) Dawno nie miałam w swoich rękach tak złożonej, wciągającej i niezwykle oryginalnej książki fantastycznej! :) Miałam po niej gigantyczny kac książkowy i nie mogłam sięgnąć po żadną książkę. Polecam Wam ją gooooorąco!!! (a tak na marginesie #TeamChaol ^^) 




















Uwikłane
Postanowiłam, że mimo wszystko dokończę serię o Kłamczuchach, ale niestety.... Coś się popsuło. Zmęczyłam się trochę tą ciągłą tragedią, która towarzyszy bohaterką Słodkich Kłamstewek. Wydaje mi się, że autorka lepiej by zrobiła zgrabnie kończąc nasze kochane, lecz już nieco monotonne, przygody Arii, Hanny, Emily i Spencer. Nie mówię, że autorka jest zła, ale wydaje mi się, że bardzo trudnym jest pisanie taaaak długiej serii. Mam nadzieję, że mimo moich oporów powrócę do tej serii bo nie wątpię, że po małej przerwie na nowo zakocham się w PLL.



Ogień
Tak! Tak! Tak! - to jedyne słowa jakie jestem w stanie wypowiedzieć na temat moich wrażeń. Tej książce dałam ocenę 8/10. Podoba mi się i mam nadzieję, że i Wam się spodoba.



Angelfall Opowieść Penryn o Świecie Po
Pierwszą część tej książki zrecenzowałam w sierpniu. Co ja mam powiedzieć? Kocham tą książkę, Raffego, Penryn- wszystko. :)



Skrawki Błękitu
Odsyłam Was do recenzji KLIK.



I na tym kończymy! :) Mam nadzieję, że luty będzie równie owocny co styczeń. :) A co Wy przeczytaliście w tym miesiącu?

Aglo