poniedziałek, 26 stycznia 2015

Jak wykraść kolor niebu?- recenzja "Skrawków Błękitu"

Wiecie co? Ostatnio obejrzałam filmik pewnej świetnej vlogerki, która otworzyła mi oczy. Spostrzegłam, że jestem troszkę jak robot, który mówi o książkach dobre rzeczy i troszkę złych, ale nie potrafi wyrazić swojego prawdziwego zdania na wybrany temat, bo ma w sobie jakąś blokadę. Chce się pozbyć tej blokady i zmienić swoje wypowiedzi. Mam nadzieje, że z Waszą pomocą mi się to uda! :) A teraz koniec nudnej pisaniny, czas na recenzję! :)


autor- Lois Lowry
tytuł- "Skrawki Błękitu"
rok wydania- 2014
wydawnictwo- Galeria Książki
liczba stron- 290

Jak myślicie do czego zmierza nasz świat? Czy dążymy do pięknej przyszłości, w której panuje pokój, ludzie są dobrzy i bezinteresowni, nie ma biedy i smutku? Moim zdaniem,  nie.  Wiem, że każdy z nas ma w sobie dobroć, ale bardzo często ta piękną cecha jest przytłoczona czymś innymi, złością, chciwością, żądzą władzy. Czasem mam smutne wrażenie, że kiedyś nadejdzie jakaś katastrofa, wojna lub inne zniszczenie, które spowodują, że ludzkość bardzo wiele straci. Moje, i zapewne wielu innych osób, myśli, na papier przeniosła Lois Lowry. Pokazuje nam ona przyszłość w której ludzie zapomnieli o niezwykłej technologi, o wzajemnej empatii, o tym, że każdy może myśleć samodzielnie i o wytwarzaniu błękitu.


Kira może się pochwalić kilkoma rzeczami, których brak innym.
Jest sierotą (ale to nic nadzwyczajnego), jest niepełnosprawna (to jest już troszkę bardziej nadzwyczajne, bo według zasad powinna, jeszcze jako niemowlę, zostać porzucona na Polu), jest utalentowaną hafciarką (to jest nadzwyczajne!) Po śmierci matki, zostaje postawiona przed Radą Opiekunów. To oni mają zdecydować czy dziewczyna przeżyje, czy porwą ją bestie. Całe szczęście zostaje ułaskawiona, ale musi na siebie pracować. Opiekunowie dają jej zadanie: odnowi szatę śpiewaka, a na koniec uzupełni jej pustą część. Kira dostaje nowe życie. Poznaje Thomasa Rzeźbiarza, który również jest artystą, ale pracuje nad laską śpiewaka. To właśnie on i Matt, chłopiec z Moczar, pomogą jej odkryć co tak na prawdę kryje się pod dobrze i stabilnie ułożoną wioską. Będą szukać odpowiedzi na swoje pytania i.... błękitu.

Słyszałam o tej książce różne opinie. Moja jest taka:
Nigdy w życiu nie trafiłam na taką książkę. Jest prosta, ale to tylko zaleta. "Skrawki Błękitu" w bardzo elegancki sposób podają nam coś niebezpiecznego, bo czy wiedza nie jest siłą? Kiedy czyta się tą książkę, stopniowo zaczyna się dostrzegać pewne sprawy. zacznijmy od tej najlżejszej do przyswojenia. Powiedzmy sobie szczerze: czy nie zdarza się Wam brak bezinteresowności? Mi czasem tak, przyznaję się bez bicia. Kiedy razem z Kirą ruszyłam na Moczary przeczytałam pytanie, które słyszę, niestety, coraz częściej: "A co mi za to dasz?". Jesteśmy istotami, które za wszystko oczekują zapłaty. Odpowiem na twoje pytanie, ale mi za to zapłać. Kolejną sprawą wartą przybliżenia jest to na czym opiera się nasz świat. Rządzą nami ludzie, którzy mówią: "To jest dobre, to też, ale tego nie możesz robić, bo będzie tak i tak"- takie słowa towarzyszą nam i jesteśmy do nich przyzwyczajeni. Co jeśli większość z tego jest tylko pudrem kłamstw, który ma utrzymać społeczeństwo w ryzach? Takie tematy pojawiają się w tej powieści. Książka Lois Lowry jest o tyle niezwykła, że czytasz ją i myślisz: "No, ok rozumiem teraz idziemy tu a po.... ej, ej to jest prawdziwe! Przecież, to jak z życia wyjęte, ale Boże, dlaczego tak jest? To straszne!". Ale spokojnie!

Nie jest to nie wiadomo jak trudna historia. Wręcz przeciwnie. Ja płynęłam przez tą książkę, bez przeszkód. Jest ona stworzona dla młodzieży, ale dorośli też się w niej odnajdą, bo przedstawia nam coś bardzo ważnego, coś z czym spotkamy się w niedalekiej przyszłości lub już się na to natknęliśmy. Oczywiście znalazłam też pewien minus. Już w 3/4 książki zaczęłam się domyślać do czego to wszystko zmierza. Niektóre wydarzenia przewidziałam jakiś czas wcześniej, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Ta powieść nie jest książką przygodową, akcji itp. Ona ma nieść przesłanie, więc autorka nie ukrywała przed nami niektórych rzeczy. Jeszcze jednym minusem jaki zauważyłam jest smutny fakt, że ostatnie wydarzenia są napisane na "końcówce papieru". Nie wiem co na to wpłynęło, ale zakończenie jest dla mnie jak koniec rozdziału, a nie książki. Brakuje mi tego charakterystycznego końcowego BUM! Ale cóż, nie można mieć wszystkiego! :)

Nie chcę Was zniechęcać, jeśli odebraliście moja pisaninę jako coś co ma Wam odradzić "Skrawki Błękitu", to wymarzcie moje słowa z pamięci! Ja uważam, że historia hafciarki Kiry jest warta uwagi. Nalegam, żebyście chociaż do niej zajrzeli. POLECAM! :) :) :)

3 komentarze:

  1. O tego typu książce jeszcze nie słyszałam, w której główna bohaterka nie dość, że jest sierotą to jeszcze jest niepełnosprawna i do tego utalentowana hafciarka :) Nie raz słyszałam pytanie "A co mi za to dasz?" albo "Co z tego będę miał/a?" szczególnie od osób, którym pomagałam bezinteresownie i kiedy sama potrzebowałam pomocy, miałam nadzieję, że ktoś będzie też potrafił dla mnie zrobić coś bezinteresownie. Niestety w dzisiejszych czasach ludzie są bardzo interesowni, a to jest przykre :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam zarówno "Skrawki Błękitu", jak i "Dawcę" i obie te książki naprawdę mi się spodobały. Lubię styl pisania i tworzenia powieści autorki i podoba mi się to, że z pozoru te dwie książki nie mają ze sobą nic wspólnego, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się można dostrzec wiele podobieństw.

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawcy nie czytałam, ale bardzo ta ksiązka go przypomina, widac, że jednego autora :) lubię takie tematy, też uważam, że świat ku dobremu nie zmierza

    OdpowiedzUsuń